wtorek, 1 marca 2011

Eliksir młodości...

Każdy z nas chciałby posiadać eliksir młodości lub choćby poznać zaklęcie na spowolnienie upływu czasu. Dzięki osiągnięciom farmakologii XXI wieku nie musimy już zbytnio przejmować się znikającymi z wiekiem hormonami. Jednak istotne jest poznanie odpowiedzi na rodzące się pytanie: czy taka farmakologiczna terapia jest dla nas bezpieczna?
Ludzkie ciało jest jak niezwykła maszyna, zadziwiająca skomplikowanością swojego działania. Nasz organizm intuicyjnie wie, kiedy przyspieszyć bicie serca, dostarczyć do mózgu większą ilość krwi, regulować temperaturę ciała wydzielając pot, zamienić tłuszcz w energię. Wszystko to dzięki świetnemu obiegowi informacji i sprawnie działającemu monitoringowi. Kluczową rolę w powyższym systemie odgrywają hormony płciowe. Stacją zawiadowczą ludzkiego organizmu jest mózg prowadzący intensywny wywiad wewnętrzny. Mózg, a konkretnie podwzgórze błyskawicznie wydaje rozkazy przysadce mózgowej. Z kolei ta przekazuje je dalej. Jeśli układ neurohormonalny działa bez zarzutu, wówczas mamy dobre samopoczucie i cieszymy się zdrowiem. Wraz z upływem czasu zmniejsza się ilość hormonów płciowych, tarczycy, DHEA, melatoniny oraz hormonu wzrostu. Dzięki odkryciom naukowym zaczęto dostarczać hormony z zewnątrz: w pigułce, plasterku, strzykawce czy żelu. Jednak wiadomo już, że procesu starzenia nic ani nikt nie jest w stanie zatrzymać.
DHEA-to dehyroepiandrosteron - hormon produkowany przez korę nadnerczy. Jego wysoki poziom chroni przed chorobami serca (zwłaszcza przed formowaniem się blaszek miażdżycowych), przed powstaniem zespołu metabolicznego. Osoby z podwyższonym poziomem DHEA nie miewają depresji, cechuje je wysoki poziom energii, brak problemów z zasypianiem, wzmożone libido i satysfakcja z seksu. Naukowcy przestrzegają jednak przed wzbudzaniem fałszywych nadziei. Faktem jest, że starzenie to proces nieuchronny, natomiast zażywanie wszelkich syntetycznych hormonów niesie za sobą pewne ryzyko. DHEA działa skutecznie jedynie u osób, które mają niedobór tego hormonu. Zbyt wysokie stężenie androgenu może spowodować nadmierny wzrost owłosienia czy łojotoku u kobiet. Powyższa terapia jest jednak zdecydowanie bezpieczniejsza od hormonalnej terapii zastępczej (HTZ). Poprawia ona jakość życia zarówno u kobiet przeżywających klimakterium, po menopauzie, jak też u mężczyzn przechodzących andropauzę.
Około 6 lat po menopauzie u kobiet zanikają receptory przekazujące hormonalne impulsy do komórek. Dlatego też, zgodnie ze wskazówkami lekarzy, miarodajne jest rozpoczynać HTZ w okresie okołomenopauzalnym i skrócić czas jej trwania do 5-6 lat. Przed podjęciem decyzji konieczny jest dokładny wywiad ginekologiczny, wykonanie badań biochemicznych i hormonalnych, cytologia, ultrasonografia, mammografia... Prawidłowo stosowana terapia chroni układ sercowo-naczyniowy, pomaga zapobiegać osteoporozie, utrzymuje w dobrej kondycji układ moczowo-płciowy. Nie bójmy się zatem korzystać z dobrodziejstw medycyny, jednak róbmy to rozsądnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz